Z posłowia:
POWŁÓCZYSTOŚĆ, JASNOŚĆ, PIĘKNO.
O WIERSZACH JANUSZA ANDRZEJCZAKA
Po jakąkolwiek by nie sięgał formę, jest Janusz Andrzejczak w każdym calu, wersie, słowie ? poetą.
Przede wszystkim: lirykiem; lirykiem, którego nazwałbym melancholikiem, poetą nostalgii. Wszelkie jego poczynania ? akty poznawcze, akty pisania, dokonania życiowe ? cechuje jednak także skłonność do epickiego oddechu. Ten melancholijny epik-liryk żyje i pisze jak rzeki i strumienie, wokół których krąży: płynie, zmierza, prze wartko ze strumieniem, by na końcu dostrzec scalającą wszystkie perspektywy nową, świeżą metaforę. Może nią być mglista, mgle podobna powłóczystość; może być rozlewistość ? natury, życia, słowa, które rozpływają się w ostatecznej tajemnicy istnienia. Może nią być ? a raczej chciałaby? ? przejrzystość.
Ale doznanie pełnej przejrzystości istnienia, bytu, natury jest u Andrzejczaka przeczutą pewnością. Jak sam powiada: świat tkwi w ?Tajemnicy?, a jej rdzeniem ?nieodgadnienie?. Nieodgadnione nie musi być nie-ogadane, nie-opisane, nie-omuskane słowem. Akt dotknięcia słowem ?nieodgadnionego? bierze na siebie poeta. Nie czyni tego, kontemplując abstrakcyjną ?naturę?, ?jedno?, ?pełnię?. Andrzejczak wkracza ze świetlistością wyobraźni wyczulonej na ?Dobro i Piękno? w świat konkretu. Nie przypadkiem Jan Leończuk dostrzegł w liryce tej adorację Miejsca, Mitu (dzieciństwa, domu) i szczególną Wrażliwość zmysłową. (?)
Prof. dr hab. Jarosław Ławski
Dodaj pierwszą recenzję “Powłóczystość. Drogami, bezdrożami Podlasia”