Podobno tłumacz musi się zakochać w umyśle poety, aby poświęcić ogrom czasu jego emocjom i myślom. I przełożyć je na własny język możliwie najżarliwiej. A własny język powinno się rozumieć nie tylko jako język rodzimy, ale też język tłumaczowi współczesny, w jakim sam myśli i którym mówi na co dzień; naturalny, niearchaiczny, nieupozowany na epokę nieznaną mu z autopsji.
Zachwyt tłumacza poezji i jego sztuka przekładu mogą zastąpić, skompensować myśli i formy ?zgubione w przekładzie?. Bo przekładanie poezji nie jest aktem w najwyższym stopniu twórczym, nie jest też samotnym, ponieważ otwiera się na współpracę z mistrzem.
Umysł Dickinson wydaje się mózgiem, sercem, duszą i dodatkowym zmysłem w jednym. A każde z nich służy, szczerej do bólu, ekspresji uczuć, choćby przesłanie zabrzmiało grzesznie, makabrycznie lub bluźnierczo.
(fragment wstępu)
1120
Ten ciężki Dzień posuwał się ?
Słyszałam jego osie
Jakby nie mogły się podźwignąć
Tak ruch był im nieznośny ?
Kazałam swojej duszy przyjść ?
Czekać nie było po co ?
Poszłyśmy i grałyśmy i wróciłyśmy
Wtedy zniknął z oczu ?
(fragment)
Dodaj pierwszą recenzję “Jest pewien ukos światła. Poezje wybrane”