Bajki chętnie korzystają z figury paraboli, tylko że Piekło w uśmiechu nie do końca jest bajką. Owszem, występuje tu ten, którego natura ma dwa oblicza i który nadaje wydarzeniom bieg zgodny z widocznym profilem. Poza bajkę jednak wychodzi spektrum przeżyć, które wywołuje obcowanie z tą siłą – oraz próba odnalezienia się w świecie przez nią urządzonym.
Stał przy mnie i patrzył na mnie łagodną, miłującą stroną twarzy. Nagle usłyszałem jęki i śmiech. Dźwięki przeplatały się ze sobą, były coraz głośniejsze, natarczywe, opanowywały mnie. Zasłoniłem uszy dłońmi, ale nic to nie dało. Byłem bezradny. Zapanowały we mnie, a ja stałem się ich narzędziem. ? Tak, to jest wszechpotężne i wieczne? ? przemówił i natychmiast natrętne dźwięki ustały. ? Ja się z nich zrodziłem i ja nad nimi panuję. Innej prawdy nie ma.
fragment
Dodaj pierwszą recenzję “Piekło w usmiechu”