(z przedmowy)
… czytam wciąż na nowo Modlitwy nad jeziorem i cała ich niepowtarzalna słodycz wlewa się w moją duszę, kiedy odczytuję je modlitewnie. On, cudotwórca modlitewnych rytmów, ma władzę nad moją duszą. Mówię sobie: jesteś więźniem uczuć, myślisz uczuciami… Ale kiedy jego cudowna modlitwa zabrzmi w mojej potępionej duszy, w jednej chwili uczucia, te ciężkie obręcze duszy, rozpadają się i moja dusza, jak zraniony ptak, uskrzydlona radością, wzlatuje i leci w słodkie wyżyny Wieczności. A moje omdlewające serce mówi: on rozbija klatkę czasu i przestrzeni, w której dusi się moja dusza, i wypuszcza ją niczym motyla w lazur bezgranicznej Wieczności. Przemienia on poczucie mojej osobistej nieśmiertelności w poczucie osobistej wieczności, i staję się wędrowcem na ziemi i mieszkańcem Wieczności. On modlitwą myśli, modlitwą filozofuje. Przez jego usta mówią niosące światło dusze wielkich prawosławnych świętych. On poprzez modlitwę czuje Boga, modlitewnie czuje Jego stworzenie. Pozostaje w modlitewnym kontakcie ze wszystkimi, co możliwe jest tylko w Prawosławiu. Dusza całkowicie pogrąża się w modlitwie i, prowadzona przez modlitwę, idzie poprzez bezkresny i niepojęty cud, zwany światem, albowiem modlitwa – to jedyny obdarzony wzrokiem przewodnik umysłu, serca i woli.
Dodaj pierwszą recenzję “Modlitwy nad jeziorem”