Próbowała o nim zapomnieć, zaczęła nawet umawiać się z innymi, ale w każdym z nich szukała tych oczu i tego uśmiechu. Zrozumiała, że nikt nigdy nie będzie w stanie go zastąpić. Postanowiła więc szukać dalej, uparcie, aż do skutku. Czas mijał, a Sylwia pogrążała się w rozpaczy. Nic nie potrafiło wywołać uśmiechu na jej twarzy, w nocy nie mogła spać, wciąż żyła nadzieją na to, że go spotka. I w końcu jej marzenie się spełniło. Zobaczyła go! Dzieciaki pędem rzuciły się w stronę nieprzytomnej mamy. Eliza trzymała jej głowę, Tomek sprawdzał puls. Żyła. Tata jak najszybciej zadzwonił po karetkę. Dookoła zdążył zebrać się spory tłumek frasobliwych pań i zaaferowanych panów. Ruda z audi siedziała oparta o samochód i płakała. Była przerażona. Wypadek to nie była jej wina, ale widok nieprzytomnej kobiety i krwi na przedniej szybie wpędził ją w histerię. Tato klęczał pochylony nad ciałem mamy a łzy same napływały do oczu. (Eliza)
Ania, Sylwia, Dominik
Próbowała o nim zapomnieć, zaczęła nawet umawiać się z innymi, ale w każdym z nich szukała tych oczu i tego uśmiechu.Zrozumiała, że nikt nigdy nie będzie w stanie go zastąpić.Postanowiła więc szukać dalej, uparcie, aż do skutku.Czas mijał, a Sylwia pogrążała się w rozpaczy.
- Autor: Martyna Jacewicz
- Ilość stron: 128
- Wydawnictwo: 3881
- Numer ISBN: 978-83-64391-04-0
- Data wydania: 2014-05-23
Oceny czytelników
Ta publikacja nie ma jeszcze ocen.
Dodaj pierwszą recenzję “Ania, Sylwia, Dominik”