Jeśli patrzymy na okładkę książki Renaty Diaków i rzuca nam się w oczy tak dramatyczny tytuł, musimy być przygotowani na lekturę, która może spędzić nam sen z oczu. ?Umarłam dla ciebie. Nareszcie?. Fraza, która już sama w sobie może śmiało być odrębną historią, dopowiedzianą przez czytelnika, bez zagłębiania się w wiersze. Piszę ?może być?, ale przecież nie o czytelniczą imaginację tutaj chodzi (mimo, że znajdzie się grono odbiorców, którzy przejmą część bólu, jaki wiersze Renaty przepełnia niemal do granic wytrzymałości, bo będzie to także ich ból). Czym ta książka jest dla podmiotu lirycznego, czym jest dla autorki? Oczyszczeniem, swoistego rodzaju terapią i pozbyciem się demonów przeszłości, ale z całą pewnością ? według mnie ? jest wyzwoleniem. Traumatyczny, trujący wręcz związek, uczuciowa zależność, bezwzględna miłość w zetknięciu z obojętnością, przemocą i poniżaniem ? zamknęła bohaterkę wierszy w klatce i trzeba dodać, że to nie była złota klatka. Trauma tak silna, że dawne lęki, tamten ból, wcale nie minęły, nie osłabły i raz po raz dopadają i nie dają spokoju. Każdy z wierszy boli, każdego trzeba się bać. Ale jedno w książce jest pewne. Trzeba w końcu zamknąć za sobą jakieś drzwi, trzeba umrzeć, żeby urodzić się od nowa. Dla siebie. Nareszcie.
Mirka Szychowiak
———————–
Autorką fotografii na przedniej okładce jest Dominika Diaków, redaktorem tomu – Mirka Szychowiak.
Dodaj pierwszą recenzję “Umarłam dla ciebie. Nareszcie”