O własnym krasnalku każdy człowiek marzy, bo posiadając takiego urwipołcia, w towarzystwie wspaniale zabłysnąć można.
Krasnalek to splendor, chwała i rozgłos, l sława w calutkiej dzielnicy. A jak miasto niewielkie – to i w całym mieście!
A i bodaj każdą damę na krasnalkowy wabik da się chwycić, by potem zbałamucić ją, w sposób jaki tylko komu fantazja podpowie.
Populacji krasnalków żaden minister zliczyć dotychczas nie zdołał, ale tak po prawdzie żadnych wyliczeń nie trzeba by wiedzieć, że stworzonka te niebywale cenne są i rzadkie.
Cóż, gdyby próbować wycenić maluszka, biorąc pod uwagę rynkową wartość substancji z jakich składa się mikre jego ciałko – ekspens to mniejszy niż za plaster boczku, kieliszek wody, trochę białek i lipidów, szczypta minerałów… Ale o faktycznej wartości istotki decyduje inne kryterium: jej niedostępność.
Krasnalek droższy jest niż róg nosorożca, co – jak nie od dziś wiadomo – raka leczy i stercze uwzniośla.
Ba! Cenniejszy jest niż diamenty, platyna, pluton, kokaina…
Dodaj pierwszą recenzję “Nowela na 5 cali”