Psińco, to może najpiękniejsze śląskie słowo, wykręcone jak psi figiel – tu „coś” i „nic” w jednym stoją domu. A w domu autora, w jego rodzinie i kościele panuje porządek surowy jak na Spitsbergenie, dlatego chciałby z psem Reksem wywrócić pełną miskę albo ze stadem dzików burzyć ambony. Pamięć poety rozpalają pojedyncze słowa: szola, gadzina, tomata, maszkyty, więc modli się żarliwie – „przyjdź do mnie, godko”. A jednak pisze i milknie po polsku. Jeśli dzięki Eichendorffowi, Kutzowi czy Janoschowi kojarzymy Śląsk z figurą beztroskiego Nicponia, to Jan Baron dopowiada – psińco!
Psińco
Psińco, to może najpiękniejsze śląskie słowo, wykręcone jak psi figiel – tu „coś” i „nic” w jednym stoją domu.A w domu autora, w jego rodzinie i kościele panuje porządek surowy jak na Spitsbergenie, dlatego chciałby z psem Reksem wywrócić pełną miskę albo ze stadem dzików burzyć ambony.Pamięć poety rozpalają pojedyncze słowa: szola, gadzina, tomata, maszkyty, więc modli się żarliwie – „przyjdź do mnie, godko”.A jednak pisze i milknie po polsku.
- Autor: Jan Baron
- Ilość stron: 38
- Wydawnictwo: Convivo
- Numer ISBN: 978-83-956993-2-0
- Data wydania: 2021-03-25
Oceny czytelników
Ta publikacja nie ma jeszcze ocen.
Dodaj pierwszą recenzję “Psińco”