Postawa amerykańskich placówek dyplomatycznych w Polsce w latach 1980–1981 odzwierciedlała – na zasadzie swego rodzaju sprzężenia zwrotnego – amerykańską politykę wobec PRL w tym okresie. Ambasada (i konsulaty) realizowała jej wytyczne, wykuwane gdzieś w gabinetach Departamentu Stanu, CIA, Białego Domu i powiązanych z nimi instytucji, a jednocześnie sama wpływała na kształt tej polityki, „bombardując” te instytucje raportami, analizami, szyfrogramami itp., sporządzanymi przez różne komórki (od ambasadora, przez poszczególne legalne piony po rezydenturę wywiadowczą).W czasach „karnawału »Solidarności«” amerykańskich dyplomatów w Polsce interesowało dosłownie wszystko: od zakulisowych walk o wpływy w partii (od szczebla centralnego przez wojewódzkie po podstawowe organizacje partyjne), przez nastroje w konkretnych środowiskach i grupach (intelektualiści, dziennikarze stołeczni i regionalni, robotnicy, rolnicy, żołnierze, ekonomiści, naukowcy, artyści, urzędnicy, cudzoziemcy…), artykuły prasowe, audycje telewizyjne i radiowe, sytuację w Kościele, działania najróżniejszych grup opozycyjnych; po takie szczegóły, jak natężenie ruchu na drogach i lotniskach, cena kanistra benzyny, długość kolejek i napisy na murach czy… gęstość wąsów Lecha Wałęsy. Dyplomaci byli „wszystkożerni” i pozbawieni uprzedzeń, wychodząc z założenia, że im więcej różnorodnych źródeł informacji – niezależnie od ich pochodzenia – tym większe szanse na sformułowanie celnych analiz i prognoz.
Karnawał po amerykańsku
Postawa amerykańskich placówek dyplomatycznych w Polsce w latach 1980–1981 odzwierciedlała – na zasadzie swego rodzaju sprzężenia zwrotnego – amerykańską politykę wobec PRL w tym okresie.Ambasada (i konsulaty) realizowała jej wytyczne, wykuwane gdzieś w gabinetach Departamentu Stanu, CIA, Białego Domu i powiązanych z nimi instytucji, a jednocześnie sama wpływała na kształt tej polityki, „bombardując” te instytucje raportami, analizami, szyfrogramami itp., sporządzanymi przez różne komórki (od ambasadora, przez poszczególne legalne piony po rezydenturę wywiadowczą).W czasach „karnawału »Solidarności«” amerykańskich dyplomatów w Polsce interesowało dosłownie wszystko: od zakulisowych walk o wpływy w partii (od szczebla centralnego przez wojewódzkie po podstawowe organizacje partyjne), przez nastroje w konkretnych środowiskach i grupach (intelektualiści, dziennikarze stołeczni i regionalni, robotnicy, rolnicy, żołnierze, ekonomiści, naukowcy, artyści, urzędnicy, cudzoziemcy…), artykuły prasowe, audycje telewizyjne i radiowe, sytuację w Kościele, działania najróżniejszych grup opozycyjnych; po takie szczegóły, jak natężenie ruchu na drogach i lotniskach, cena kanistra benzyny, długość kolejek i napisy na murach czy… gęstość wąsów Lecha Wałęsy.Dyplomaci byli „wszystkożerni” i pozbawieni uprzedzeń, wychodząc z założenia, że im więcej różnorodnych źródeł informacji – niezależnie od ich pochodzenia – tym większe szanse na sformułowanie celnych analiz i prognoz.
- Autor: Patryk Pleskot
- Ilość stron: 736
- Wydawnictwo: IPN
- Numer ISBN: 978-83-8098-928-3
- Data wydania: 2020-07-31
Oceny czytelników
Ta publikacja nie ma jeszcze ocen.
Dodaj pierwszą recenzję “Karnawał po amerykańsku”