Człowiek O.
Pies biegał tymczasem swobodnie. Wyszczekiwał to ulubione słowo. Trzy razy. Trzy razy antypatycznie. Szczerze jak źródło. Tak właśnie. Człowiek mógł jedynie zazdrościć. Psu. Psu było wtedy najpiękniej. Szczekał, wiedząc mocniej, że niepotrzebny człowiek wykrztusił to ulubione przez człowieka słowo. Aport. Przynieś. Pies zaszczekał jak trzeba. Mamo, mamo, mamo. Szczekał jak tylko mógł cicho. Człowiek ogłuchł. Mógł jednak mówić. Mówił niepotrzebnie głośno. Mówił głośno jak marzenie, albo nawet jak przyszłość.
(fragment książki)
Dodaj pierwszą recenzję “Człowiek O.”