Powieść, której akcja toczy się w czasie wojny w obozie koncentracyjnym, a która nie jest powieścią ani o wojnie, ani o zagładzie. Świat, w którym esesmani, kaci, stają się ofiarami: swojej przeszłości i pożądliwości, swoich namiętności i marzeń.
Albert Blume opuszcza rodzinny dom, by służyć jako oficer w jednym z obozów na terenie Polski, nad którym pieczę sprawuje despotyczny i owiany złą sławą komendant Zimmler. Pewnego dnia wraz z esesmanem Fritzem i kapo Gorsteinem Albert odnajduje skrzynię, której zawartość na zawsze zdeterminuje losy ich wszystkich. Powstaje plan wyniesienia skrzyni z obozu i ucieczki. Plan tylko z pozoru wydaje się prosty, a kolejne próby walki z czasem, z samymi sobą i wiszącą nad nimi groźbą w postaci Zimmlera, zdają się nie mieć końca. Może wszystko byłoby inne, gdyby nie więźniarka, z którą Albert potajemnie się spotyka, gdyby nie jego sny, w których prześladuje go wizja nieba, czyśćca i piekła, gdyby nie przeszłość, która powraca zawsze w najmniej odpowiednim momencie, burząc spokój sumienia.
Budowa powieści każe nam szukać odpowiedzi poza ostatnim rozdziałem. Być może można je znaleźć dużo wcześniej, być może wystarczy czytać pomiędzy wierszami. Być może obóz koncentracyjny to teatr, w którym akcja toczy się w kulisach, poza sceną. Być może. Bo w tej historii niczego nie można być pewnym.
Dodaj pierwszą recenzję “Punkt rosy”