Monumentalne dzieło Davida Kahna to skrzyżowanie podręcznika z wnikliwą historią kryptologii, które, choć pierwszy raz opublikowane zostało w 1967 roku, nadal nie ma sobie równych w tej dziedzinie. Można niemal zaryzykować stwierdzenie, że o czym nie napisał Kahn, to nie jest warte wzmianki. Dla amatorów kryptologii opasłe tomiszcze jest wszystkim, czego potrzebują ? a nawet sporą nadwyżką, dla znawców tematu ? wspaniałym podsumowaniem całej tej niezwykłej nauki, jaką jest tworzenie i rozwiązywanie kodów.Oczywiście nie o nich samych traktują ?Łamacze kodów? ? zaraz na początku otrzymujemy zwięzłe wytłumaczenie znanych, ale nie dość precyzyjnych terminów: kod to nie to samo co szyfr, kryptografia to ta psotna siostra kryptoanalizy, która ciągle ją zarzuca nowymi zagadkami, obie w parze tworzą to, co powszechnie zwie się kryptologią. No, może jest jeszcze ta trzecia ? steganografia. Czym jest podstawienie a czym przestawienie, superszyfrowanie czy klucz wiadomości ? tego dowiadujemy się stopniowo w trakcie lektury.A lektura to wcale nie łatwa. Choć Kahn stara się pisać w sposób przystępny i zrozumiały, to zakres poruszanych tematów jest niemożliwie wręcz szeroki. Autor nie tylko przedstawia historię kryptologii ? on ukazuje metody szyfrowania i analizowania niemal każdego szyfru czy kodu, o jakim pisze. Z tego powodu nie da się nie zachłysnąć z wrażenia ogromem pracy, jaki włożył w napisanie tego dzieła (i potęgą umysłu, która tyle zagadek rozwiązuje dla klarowności wykładu!), a także… nie złapać w przerażeniu za głowę miotając się w bezsilności po pokoju w próbie podążenia za tokiem myślenia twórcy. To zdecydowanie nie jest książeczka na piknik ? co zresztą widać po pobieżnym tylko rzucie oka na jej kolosalne rozmiary (ponad 1300 stron nie licząc rozległych przypisów!).Choć wędrujemy chronologicznie, poznając stopniowo kolejne coraz bardziej złożone techniki maskowania wiadomości, nie da się zauważyć, że autor wykazuje od czasu do czasu wręcz naiwną amerykofilię (więc oczywiste, że największym kryptologiem świata jest Amerykanin, a Amerykanie dokonali największego dekryptażu w historii). Dość powiedzieć, że autor rozpoczyna całą opowieść od ?historii jednego dnia operacji Magic?, którą rozpisuje tak dokładnie, że czytelnik autentycznie dziwi się, gdy nie znajduje w tekście wzmianki o przerwach na kawę, zawartości śniadaniówek albo wypraw do ubikacji bohaterów przedstawionej akcji. Żarty jednak na bok ? ?Łamacze kodów? poraziły mnie ogromem wiedzy, jaką dzieli się z nami autor. Nie odpuszcza ani sobie, ani nam ? i trzeba wykazać się nie tylko ogromnym samozaparciem, ale i uwagą, bo nie ma w zwyczaju tłumaczyć czegoś dwa razy. Na pewno jest to łatwiejsza lektura dla maniaków historii czy osób o umyśle ścisłym ? zwłaszcza gdy zawędrujemy w najeżone minami pole matematycznych wzorów rozwiązywania kodów. To wyższa szkoła jazdy.I tak poznajemy klasyczny alfabet Cezara, tableau do szyfrowania polialfabetycznego czy pozornie nierozwiązywalny szyfr Vinegere’a i Playfaira, a także np. metody kryptoanalizy Kerckhofsa czy test kappa i phi, o których nie możemy zapomnieć, jeśli nie chcemy się kompletnie zagubić w lekturze. Niektóre z rozdziałów są mniej detalicznie niż inne, niektóre mają mniej męczących tłumaczeń analizy zagadek, ale każdy ma w sobie sporą dozę anegdot i przemycanej tu i tam ironii. Poznajemy historię Gorgo, pierwszej kryptoanalityczki (w ogóle w książce liczba kobiet jest znikoma), spiskowców stojących za Marią Tudor, których złapano dzięki sztuczce kryptoanalityka, grzeszki ?fanfarona? Trithemiusa, Wallisa, który liczył w pamięci ogromne liczby, aby pokonać bezsenność, niezwykłe umiejętności Bazeriesa (Napoleona Szyfrów) czy szyfr kołowy Thomasa Jeffersona. Nadmiarowość języka, mikrokropki, sekretne atramenty, Tut i Pig Latin i wiadomość zakodowaną w ilustracji. Zapoznamy się dokładnie z kontrowersyjnym telegramem Zimmermanna, sprawą książki Yardleya o ?Black Chamber? czy kulisami zabicia admirała Yamamoto. Dowiemy się czym, jest wolapik, symptom Yardleya czy skytale. Na koniec (jakby na pocieszenie za wytrwałość) otrzymujemy ? najciekawsze według mnie ? rozdziały o kodach z zamierzchłych czasów (fascynujące zwłaszcza opisy stopniowego rozwiązywania tablic hieroglifów czy pisma linearnego B), potyczkach z enigmatologią czy zagadkach Edgara Allana Poego. I w końcu cóż to by była za książka o szyfrach, w której zabrakłoby wzmianki o ?Rękopisie Voynicha? czy ?Tańczących sylwetkach? z Sherlockiem Holmesem w roli głównej (dziwi przy tym brak wytłumaczenia szyfru pigpen ? nie każdy wie, o co chodzi)!Oczywiście, że momentami autor zbliża się do przesady ? rozrysowuje dokładnie hierarchię struktur, które zajmują się łamaniem kodów (głównie Ameryki i Japonii); wyłuszcza z męczącą detalicznością kolejne niewiele wnoszące dekrety o NSA, rozmienia się na drobne przy opisach różnych maszyn szyfrujących (przytaczając odę do nich autorstwa Heberna) i zasadach działania skramblerów, a rozdział o kontaktach pozaziemskich w zasadzie składa się z samych dywagacji, w których jakoś rozmywa się idea przewodnia książki ? ale to wszystko się wybacza za ogrom zalet, jakie prezentuje ta pozycja. Nawet te trącące myszką zagrania stylistyczne typu: ?Kryptologia po drugiej stronie Atlantyku była taka, jak ludzie, którzy ją tworzyli ? wolna, swobodna i pełna indywidualizmu?. Czy ?Kryptoanalitycy alianccy […] galopowali niczym Tatarzy przez rozczłonkowane legiony kryptosystemów japońskich? albo lekki brak krytycyzmu przy okazji odwiedzin u twórcy maszyn Hagelina. W pewien sposób przez hiperdetaliczność autora książka wydaje się zwyczajnie przegadana ? w czasach gdy była aktualna, mogła powodować wypieki na twarzy, tak jak o wiele większe podniecenie powodowało odczytywanie szyfrów podczas wojny. Teraz to wszystko częściowo straciło swój urok ? jest niemal jak nieaktualne ploteczki…Czy chcielibyście się dowiedzieć, co znaczy najbardziej fantastyczny kod świata ?AHXNO?? Albo przejść szybki kurs szyfrowania? Jeśli tak, to zbierzcie się na odwagę i poświęćcie długie godziny na zmagania z potężnymi ?Łamaczami kodów?. To pozycja dla naprawdę zainteresowanych tematem i historią ? reszta będzie cierpieć męki podczas brnięcia przez tekst. Lektura to poważna i przekazująca multum faktów i umiejętności… choć ja nadal zastanawiam się czym, dokładnie był wzmiankowany raz ?kod łamaczy kodów?… Lecz nieważne, czymże byłoby życie bez odrobiny sekretów? I choć autor pesymistycznie wieszczy koniec kryptoanalizy, to jej psotna siostra wciąż ma się dobrze… A więc kto się solidnie zabierze za czytanie, temu życzę: GC HP CG NO LC GO KH EL OZ. ** podpowiedź: Play fair z bólem głowy!Agata Majchrowicz
Łamacze Kodów
Monumentalne dzieło Davida Kahna to skrzyżowanie podręcznika z wnikliwą historią kryptologii, które, choć pierwszy raz opublikowane zostało w 1967 roku, nadal nie ma sobie równych w tej dziedzinie. Można niemal zaryzykować stwierdzenie, że o czym nie napisał Kahn, to nie jest warte wzmianki. Dla amatorów…
- Autor: David Kahn
- Ilość stron: 1644
- Autor tłumaczenia: Barbara Kołodziejczyk
- Tytuł oryginału: Łamacze Kodów
- Wydawnictwo: Zysk i S-ka
- Numer ISBN: 978-83-8116-632-4
- Data wydania: 2019-09-06
Oceny czytelników
Ta publikacja nie ma jeszcze ocen.
Dodaj pierwszą recenzję “Łamacze Kodów”