Pierwsza część Trylogii ukraińskiej Józefa Łobodowskiego.
Dwunastoletni Staś Majewski z rodziną rzucony jest w wir dziejowej zawieruchy. Młody Polak walczy na ukraińskim stepie o życie, wolność i niezależność w czasach bolszewickiego reżimu. Czy widmo kary za działanie poza systemem sprawi, by sprzeniewierzył się najważniejszym wartościom? Awanturnicza proza o ciężarze patriotyzmu w najtrudniejszych warunkach.
***
Staś wyciągnął pełne wiadro i odczepił łańcuch. Był silny ponad wiek, ale zdjęcie wiadra z wysokiej cembrowiny zawsze kosztowało nieco wysiłku.
? Nie bój się, Tońka ? krzyknął na pożegnanie. ? Jak dorosnę, to się z tobą ożenię. Tylko mi się nie stłucz przed czasem?
? Żebym ja ci mordy nie stłukła ? próbowała złościć się Tońka. ? Ledwo to od ziemi odrosło?
? Odrosłem czy nie, ale w ogrodzie z dziobatym Miszką już dwa razy cię widziałem i na wygonie, jak ci na harmonii wygry?
Ledwie zdążył odskoczyć przed strugą wody chluśniętej z wiadra przez płot.
? Nie złość się, bo schudniesz i Miszka nie będzie miał po czym klepać ? krzyknął już z daleka, uciekając do domu.
Rozbój szczekał, plącząc się u nóg. Złote osy już krążyły gęsto wśród dojrzewających moreli. Było przyjemnie i radośnie, że nie strzelają, że potrafił odgryźć się Tońce, którą lubił w niezrozumiały dla siebie samego sposób, że za chwilę wypluszcze się w lodowatej studziennej wodzie.
(fragment powieści)
Dodaj pierwszą recenzję “Komysze”