Akty (samo)zagłady człowieka (nad)wrażliwego to ponura, pełna poczucia beznadziei wizja człowieka, Wojtka, który znalazł się na krawędzi, spojrzał śmiało w otchłań, a otchłań w niego, i jest gotów skoczyć.
Piękny, piękny dziś dzień na śmierć! ? Takie są myśli Wojtka, Dobrego Człowieka, naszego bohatera, który przekroczył już jakiś czas temu wiek chrystusowy i bliżej mu do czterdziestki niż dalej. I istotnie, ma on (moim zdaniem) wiele racji! Jest pochmurny, acz ciepły czerwcowy poranek. Majestatyczny, chciałoby się rzec, dostojny ? o to to! Dostojny! Wnętrze taryfy wypełnia muzyka, leci niezapomniane Goodbye Horses (Q Lazzarus). Te dziwaczne dziesiątki, całe dziesiątki wspólnych seansów Milczenia owiec! Tytus niezdrowo uwielbiał ten niepokojący film, po każdym ponownym obejrzeniu znaczył markerem na płycie kropkę, trofeum. Znał dialogi na pamięć, czasem szeptał je z nabożną czcią, niekiedy smarował ciało kremem wtedy, gdy z ekranu żądał tego Buffalo Bill. Lubił także ponoć? Czas przeszły? Czy Tytus żyje? Cóż, tego chciałby dowiedzieć się Wojtek, nasza mała ćma zmierzająca po latach ku płomieniowi, od którego niegdyś roztropnie umknął. A my z nim, ja i Ty, poprzez kolejne strony tej drzewiastej opowieści.
Dodaj pierwszą recenzję “Akty (samo)zagłady człowieka (nad)wrażliwego”