Jutro znów będzie wczoraj
Autor: T. L. Anselmo
Wydawca: Rozpisani.pl
"Jutro znów będzie wczoraj" to oryginalnie napisana powieść, której narracja w całości jest prowadzona przez głównego bohatera. On - młody, dwudziestodwuletni, inteligentny i chorobliwie bogaty - na pozór udaje beztroskiego młodzieńca, zepsutego pieniędzmi ojca.
"Jutro znów będzie wczoraj" to oryginalnie napisana powieść, której narracja w całości jest prowadzona przez głównego bohatera. On - młody, dwudziestodwuletni, inteligentny i chorobliwie bogaty - na pozór udaje beztroskiego młodzieńca, zepsutego pieniędzmi ojca. W rzeczywistości wykorzystuje swoją pozycję społeczną, aby brutalnie i bez litości manipulować ludźmi, którzy go otaczają. Perfidnie i z chirurgiczną precyzją tworzy niewidzialną sieć powiązań i uzależnień. Definiuje otoczenie według własnych reguł. Nieustająco wykorzystuje ludzi i ich słabości, głównie tę największą, nieomal narkotyczną, nieodpartą, nieuleczalną, chorobliwą chęć bycia kimś innym, lepszym. Swoje działania traktuje jak używkę, unikalną, wyjątkową i skomplikowaną w swojej strukturze. To ona popycha go dalej i dalej. Bez emocji, na chłodno, kalkuluje kogo i jak wplątać w swoją sieć. Wydaje mu się, że w swoim postępowaniu doszedł po perfekcji. Miasto, w którym żyje, leży u jego stóp. Większość osób się go boi, nie mogąc jednocześnie tego strachu okazać. W swoich oczach jest nadczłowiekiem.
Pewnego dnia w jego życiu wszystko wywraca się do góry nogami. Jego wiara w swoją boską nieomylność zostaje wystawiona na ciężką próbę. A właściwie nieustające pasmo prób. Stojąc na skraju przepaści, musi podjąć decyzję, co zrobić dalej. Znacznie trudniejszą niż wszystkie, które podejmował do tej pory. A to dopiero początek...
"Ten palant ze zdjęcia... to ja, a przynajmniej tak mogli o mnie wtedy myśleć - gwiazda życia. VIP. Celebryta we własnym świecie. Tak dumny ze swojego statusu, że autografem nazywał splunięcie komuś w twarz. I jeśli kiedykolwiek ktoś chciałby zamieścić na Wikipedii definicję gościa urodzonego w czepku, pewnie mógłby wkleić moje zdjęcie. Wystarczyłoby. Nie ma w tym krzty przechwałki. Tak namalowany portret służył jednak jako zasłona dymna dla zupełnie innej, głęboko skrywanej osobowości i tego, czym tak naprawdę czułem, że byłem. A właściwie: stawałem się".
Dodatkowe informacje
Komentarze i rencenzje
Brak ocen, komentarzy i recenzji.
Chcesz dodać komentarz lub ocenę?
Aby dodawać komentarze i oceny, musisz być zalogowany.