Świat i wycięte w nim elementy – podróż, literatura oraz dom, w którym trwa wojna i zabawa, dom rzeczy ważkich i nieistotnych, nowoczesności i czegoś dawnego, a wszystko to zmieszane ze sobą w onirycznej aurze. Nieuchwytna rzeczywistość, w której każdą czynność wykonać mogą inni, poza jednym – „nie umieraj zamiast mnie” – bo tylko to możemy sobie prawdziwie zostawić. I w tej sytuacji wątpliwe są różnice między rzeczywistą obecnością, a obserwacją z daleka.
„Moje medium to wiersz, / napisany przed snem.” – mówi Wasyl Łoziński, bo kiedy indziej przyznać się do lektury, dzięki której można nie zauważyć „turbulencji”.
Autor zarysowuje niewiarygodną rzeczywistość bez stałych elementów, rzeczywistość bez pewności, w której dotkliwie wyczuwalna jest pewna niemożliwość porozumienia się z „drugim-innym”, nawet w tak bliskiej zależności jak autora i tłumacza – „czyżby / aż tak wielka była pokusa nieufności / wobec tłumacza?”.
Dodaj pierwszą recenzję “Święto po awanturze”