Zamieszczono w tym zbiorze eseje Jana Kurowickiego to poglądowy przykład prowokacji intelektualnej (nie mylić z tanią tabloidalną skandalistyką, z manierycznym obrazoburstwem). Autor rzuca wyzwanie utrwalonym – i mocno zakłamanym – standardom poprawności. Takiej poprawności, która wyrasta z umysłowego konformizmu lub oportunizmu, niegdyś nazywanego filisterstwem, a której wyrazem są nabożnie, rytualnie powtarzane banały, truizmy i w szczególności stereotypy podejrzanie zgodne z ideologiczną koniunkturą oraz propagandowe i indoktrynacyjne mistyfikacje. Tym samym autor urzeczywistnia wzorzec „umysłowego nieposłuszeństwa”, o którym pisał swego czasu Stanisław Ossowski. Są bowiem dwa rodzaje użytku z wykształcenia i intelektu.
Jeden – typowo filisterski – to nadęta lub nudna „uczoność”, która niczego nie odkrywa, lecz potwierdza co trzeba, asekurowana hermetycznym słownictwem i stosownymi zaklęciami czy refrenami. „Mądrość” będąca racjonalizacją pogodnych dla hegemona i chlebodawcy, nieraz też karkołomnie połączona – wbrew akademickiej formie – z potwierdzeniem potocznej wiedzy kołtuna.
Drugi, przeciwstawny mu – to wzorzec sceptycycmu, poznawczego dystansu, związany z imperatywem szukania dziury w całym, co więcej, z ironią (która przekłuwa jak balon wszelki banał, pozorne oczywistości i fałszywy patos) tudzież z przewrotnością, z operowaniem paradoksami.
I właśnie takie są eseje Kurowickiego – jak przenicowanie wyblakłych frazesów i szkolnych schemacików nagradzanych piątkami. Gdy ukazywały się drukiem z osobna, sygnowane były nagłówkiem Okruchy niepoprawności. Ładne mi okruchy! To raczej brykiety albo meteoryty, których impet rozbija na kawałki dryfujące w medialnej przestrzeni wielkie bryły obowiązujących i powszechnie uznawanych półprawd i mitów.
Dodaj pierwszą recenzję “O pożytku ze zła wspólnego”